Oczami Klary.
Najgorsze są sny, sny
które siedzą w twojej głowie mimo wszystko. Pamiętasz je.
Pamiętasz je jak pierwszy pocałunek. Mimo twoich starań zawsze
będą siedzieć w twojej głowie. Zawsze będą twoją cząstką w
podejmowanych decyzjach. Nie uciekniesz... One już tu są i zawsze
będą.
-Czemu mi to robisz? -
Krzyknęłam do Łukasza który stał ze spuszczoną głową. -
Co ty chcesz osiągnąć? Nie możesz od tego uciec rozumiesz!? To
zawsze będzie z tobą.
-Nie jeśli z tym skończę
na dobre. Nie rozumiesz? - Nagle spojrzał się prosto w moje oczy. -
Nie daje sobie rady... to...
-Czy ty myślisz że jak
Kamil wyzdrowieje to sobie da rade z myślą że ciebie już nie ma?-
Uniosłam brwi do góry i podeszłam bliżej niego. - Nie waż
się nam tego zrobić...
-Będzie wam lepiej. Jestem
tylko tą cząstką która jest błędem w systemie. Trzeba ją
usunąć bo rozejdzie się jak wirus. - Spuścił głowę i chwycił
moją chłodną dłoń. Spojrzałam się na nasze ręce i cicho
westchnęłam przymykając oczy.
-Nie zostawiaj mnie samej.
Potrzebuję wsparcia z czyjejś strony. - Oparłam się czołem o
jego klatkę piersiową i chwyciłam jego drugą dłoń.
-Nie chce być niczyim
wsparciem... - Cofnął się i odwrócił w stronę drzwi. -
Jeszcze tu wrócę. Muszę tylko... Poukładać sobie to
wszystko. - Szepnął i wyszedł zostawiając mnie samą w moim
pokoju.
-Czyli że się
przeprowadzamy? - Uniosłam brwi do góry patrząc się na
matkę która właśnie pakowała swoje rzeczy.
-Tak. Przepraszam że ci
dopiero dzisiaj mówię ale nie miałam okazji... - Uśmiechnęła
się do siebie a ja przekręciłam oczami. No jasne że nie miałaś,
w końcu teraz jest ważniejszy George od własnej córki.
Poszłam do swojego pokoju który był zawalony pustymi pudłami
i rzuciłam się na łóżko. To wszystko już nawet odrobinę
nie przypomina mi mojego dawnego życia. Sięgnęłam po telefon i
wykręciłam numer do Natki. Gdy odebrała jej mama rozłączyłam
się i położyłam telefon na półce nocnej. Wstałam i
zaczęłam się pakować.
*Oczami Łukasza
-To wszystko było
zaplanowane. - Odpowiedział Grubas uśmiechając się złowieszczo -
Nie przejmuj się, Stary może kopsnie ci z pięć procent zysku.
Albo i nie... - Grupka typków zaczęła się śmiać gdy jeden
klepał mnie po plecach. - Bywa no... A teraz leć z podkulonym
ogonkiem do mamy niech ci zmieni pieluszkę. - Ponownie zabrzmiał
ich szyderczy śmiech na sali. Sparaliżowany stałem tak i słuchałem
ich głupich tekstów które i tak wlatywały jednym
uchem a wylatywały drugim. Nie czułem bólu... Czułem
jedynie metaliczny smak w moich ustach. Dopiero gdy wytarłem kącik
ust o rękaw zrozumiałem że to krew. Ale skąd ja ją mam w buzi?
Rozejrzałem się ledwo przytomny i dopiero gdy zobaczyłem
zbliżającą się pięść zrozumiałem co się dzieje.
Ocknąłem się gdzieś 4
godziny później pod przystankiem. Ledwo widzący na oczy
spojrzałem się na swoje ubranie całe we krwi.
-Teraz pytanie czy to
wszystko to moje... - szepnąłem i powoli wstając sięgnąłem po
telefon z kieszeni. Wybierając numer naszły mnie słowa grubasa
sprzed kilku godzin. Przełknąłem głośno ślinę i usłyszałem
jej głos.
-Czego chcesz... To nie
odpowiednia chwila, Łukasz jestem u Kamila. Wiesz że on...
-Tak wiem – Urwałem jej i
zmieniłem od razu temat. - Musisz mi pomóc. Jestem na
północnym przystanku. Nie dam rady dojść sam. - Spojrzałem
na swoje odbicie w oknie tramwaju. - Fajnie by było jak byś się
pospieszyła nie wiele mam czasu. - Spoglądając na zegarek nerwowo
podrapałem się za uchem. - Potrzebuję cię...
...................................................................................................................
Taaaa... Podobało się Karolinko? XD
Bardzo by mi było miło jak byście dali znać w komentarzach że to czytacie.Wtedy od razu chce się pisać dalej : D
Bardzo by mi było miło jak byście dali znać w komentarzach że to czytacie.Wtedy od razu chce się pisać dalej : D
