Oczami Klary.
-Hej
wstawaj! Musimy się zbierać... - Usłyszałam głośno mówiącą
mamę która próbowała mnie dobudzić. Otworzyłam
leniwie oczy i rozciągnęłam się. - No wstawaj! Za godzinę mamy
pociąg! - Krzyknęła i wybiegła z mojego pokoju. Boże co za
kobieta... Jak by nie mogła mnie wcześniej obudzić. Westchnęłam
i szybko wstałam. Założyłam na siebie naszykowane ubrania i
wyciągnęłam spod łóżka spakowaną walizkę. Gdy tylko
zeszłam na dół mama już stała w drzwiach czekając na
mnie.
-No co? - Założyłam buty i spojrzałam się na nią.
-Wolniej się nie da? - Powiedziała zdenerwowanym tonem więc
najlepszym wyjściem dla mnie było nie odpowiadać na to pytanie. Po
chwili już jechałyśmy na stacje kolejową.
-Nie pytałaś się go? - Powiedziała Natka a ja spojrzałam na nią
ze zdziwioną miną.
-Zgłupiałaś? A mama? I jeszcze ojciec z tą swoją... No i ten
George – Sięgnęłam po kanapkę i zapłaciłam za nią. Oby dwie
usiadłyśmy przy wolnym stoliku.
-Oj tam... Przecież dobrze wiemy że jak byś chciała to mógłby
z tobą pojechać. - Spojrzałam na nią i westchnęłam. Ugryzłam
kawałek kanapki i rozejrzałam się po przedziale. Dobrze wiem że
ma racje. Ale myślę że potrzebuję trochę odpoczynku. Zresztą
sam ojciec który tam będzie to duży ciężar. Obiecuję że
jak zacznie się całować przy mnie z tą lafiryndą czy mówić
te słodkie słówka to rozwalę coś na jej głowie...
Zachciało mu się wakacji ze swoją córeczką. Co mu
strzeliło do głowy? Przecież ja go nienawidzę i on sam bardzo
dobrze powinien to wiedzieć.
Z moich myśli wyrwał mnie przysiadający się do naszego stolika...
-Marko! - Pisnęłam.
-No hej wam. - Uśmiechnięty chłopak kiwnął głową w stronę
Natalki i odwrócił się do mnie. - Co tu robicie? - Uniósł
do góry swoją krzaczastą brew.
-A co nie widać? - Burknęła Natka. Zdziwiona spojrzałam się na
nią, ale ona tylko odwróciła wzrok. Dziwne...
-Jedziemy na wakacje do Gdyni. A ty? - Uśmiechnięta znów
patrzyłam się na Marko.
-To fajnie bo ja tak samo. - Czułam się niezręcznie chłopak
patrzył się na mnie jak w jakiś obrazek. O co mu chodzi? Jestem
brudna? Nerwowo wstałam i przeprosiłam wszystkich. Wyszłam do
toalety i zamknęłam się w niej. Czemu uciekłam? Spojrzałam w
lustro wprost na siebie. O co chodzi Klara? Zmarszczyłam brwi
i nagle zadzwonił telefon. Sięgnęłam słuchawkę i odebrałam...
Oczami
Kamila.
-To dobrze w takim razie nie będę ci przeszkadzać. Napisze jak
już będę się kładł. Pa. - Rozłączyłem się i wsadziłem
telefon do kieszeni. Znajdowaliśmy się... Właściwie to już sam
się pogubiłem. Łukasz prowadził jak by miał wbudowany w siebie
GPS. Było już południe a my nadal w drodze. Wyjechaliśmy z samego
rana a tu nic. Może chodziło o to by wyjechać jak najdalej z
miasta? Może... Westchnąłem. Po 15 minutach zatrzymaliśmy się na
jakimś zadupiu. Szybko wyszedłem z auta bo czułem jak nogi
zaczynają mi drętwieć. Łukasz zrobił to samo ale od razu ruszył
do baru który był naprzeciwko jezdni. Ruszyłem za nim. W
ruderze znajdowało się ponad sześćdziesiąt osób. Skąd
tu tyle ludzi? Ktoś mi wytłumaczy? Rozglądałem się dookoła
a gdy znalazłem wzrokiem Łukasza podszedłem do niego przeciskając
się przez tłum ludzi. Rozmawiał z jakimś dziwnym dzieciakiem
który po chwili kiwnął głową w stronę toalety. Weszliśmy
do środka. Momentalnie Łukasz przyparł młodego do ściany.
Chłopak się szarpał ale nic mu to nie dawało.
-Gdzie masz działkę? - Krzyknął brat.
-A pieprz się! - Splunął mu na twarz i kopnął go w podbrzusze.
Łukasz się skulił a ja złapałem chłopaka za manatki i przykułem
do ściany. Zgromiłem go wzrokiem.
-Dawaj po dobroci albo...
-Albo co?! - Wykrzyczał – Pobijecie mnie?! - Zaśmiał się i to
był jego błąd. Walnąłem jego głową o ścianę po czym on się
po niej zsunął. Krew została na wgnieceniu płytki. Oddychałem
jak oszalały pod wpływem emocji. Gdy poczułem czyjąś dłoń na
moim ramieniu wzdrygnąłem się i odwróciłem. Łukasz
patrzył się na mnie z niedowierzaniem w oczach. W tej samej chwili
oboje spojrzeliśmy się na chłopaka na ziemi.
Oczami
Klary.
-Od kiedy to George ma mieć pokój z twoją mamą? - Natalka
poruszyła zabawnie brwiami, obie się zaśmiałyśmy.
-Od kiedy, podobno „nie ma” więcej pokoi. - Rzuciłam się na
łóżko i przymknęłam oczy. Wtuliłam się w jedwabną
pościel i cicho westchnęłam. - O jak tu przyjemnie... Nigdzie się
już stąd nie ruszam!- Odparłam i zsunęłam buty z nóg,
uśmiechnęłam się delikatnie do siebie. Nagle kojącą przyjemność
zakłócił ktoś kto wparował do pokoju. Spojrzałam się do
góry i zobaczyłam mamę która rozgląda się za czymś
po naszym pokoju.
-Widziałaś może moją kosmetyczkę? - Zdenerwowana zaczęła
przeszukiwać moją torbę.
-A po co ci ona? - Uniosłam brew do góry zaciekawiona.
-Po prostu jej potrzebuje!
-Leży na półce. Mówiłam ci że pożyczam. - Kiwnęłam
głową w stronę półki a kobieta szybko zabrała potrzebną
jej rzecz i zniknęła w drzwiach. Jęknęłam i przekręciłam
teatralnie oczami.
-Boże... - Szepnęłam i położyłam się na plecach.
-Że też ci się zachciało iść na plaże... - Cicho odparła
Natalka.
-Mi? No a kto godzinę temu mnie wyciągał z łóżka!? -
Uniosłam brew do góry spoglądając na nią. Stanął obok
nas Marko i jak zawsze uśmiechnięty przywitał się.
-No cześć dziewczyny...
-Klara! Zapomniałam o... no... no wiesz o co chodzi. Muszę lecieć
do pokoju zaraz przyjdę do was. - Krzyknęła Natka i szybko
pobiegła w stronę hotelu. A najciekawsze było to że ja mam klucz
a ona o tym doskonale wiedziała. Podejrzanym wzrokiem patrzyłam się
w stronę chłopaka. Co ukrywacie?
-Więc... Chyba zostaliśmy sami. - Momentalnie spojrzał się na
mnie.
-Chyba tak... - Wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się. - To co
robimy?
-Może masz ochotę iść potańczyć? - Wskazał palcem na dyskotekę
blisko nas.
-W sumie... To czemu nie? - Ruszyliśmy.
Oczami
Kamila.
Gdy tylko Łukasz zabrał działkę od wykrwawiającego się
chłopaka zwialiśmy. Nie wezwaliśmy żadnego pogotowia ani nikogo o
tym nie powiadomiliśmy, po prostu uciekliśmy jak małe szczeniaki
które zobaczyły coś czego się nie spodziewały. Nie
musiałem patrzeć w lustro by wiedzieć że mam strach w oczach.
Bałem się...
-Na dzisiaj to chyba koniec... Zaczniemy jutro od nowa. - Odparł
Łukasz który odstawił mnie pod dom. Słowo się rzekło.
Musiałem mu w tym pomóc i nie było innego wyjścia.
Wysiadłem z auta i trzasnąłem drzwiami. Usiadłem na schodach przy
wejściu i spojrzałem się przed siebie. Mam nadzieje że nic mu
nie będzie... Zaraz... Gdzie to było? Starałem przypomnieć
sobie nazwę ulicy ale na marne. Wyciągnąłem telefon i wykręciłem
numer do Klary. Powiedzieć jej...? Zadałem sobie pytanie na
które nie byłem w stanie odpowiedzieć. Na szczęście Klara
nie odebrała. Znając ją to po samym moim głosie zorientowała by
się że jest coś nie tak. Nagle podjechało jakieś czerwone Bmw.
Pewnie ojca kolega... Pomyślałem. Z auta wyszli jacyś dwaj
goście. To dziwne. Wstałem i gdy do
mnie podeszli facet z prawej odezwał się.
-Kamil Wojcieski?
-Taak... - Zmierzyłem ich wzrokiem. - Słuuu...- W jednej sekundzie
poczułem że czymś twardym dostaję w tył głowy. Obraz się urwał
a ja upadłem na ziemie.
_______________________________________

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz