Co ty
gadasz?! Przecież Agata im wszystko powiedziała!- Krzyknęłam do
telefonu zdenerwowana.
-No tak
ale nie mają żadnych dowodów, że to się stało.
-A co z
tymi narkotykami? Przecież go złapali!
-Złapali...
Ale już bez towaru. Klara nie denerwuj się! Wszystko będzie
dobrze!
-Jak
mam się nie denerwować?! Ten debil wraca do szkoły! Ojciec jak
zawsze, wszystko mu załatwi! - Krzyknęłam i rozłączyłam się.
Czemu
zawsze szczęście musi się ode mnie odwrócić?
Jęknęłam i zarzuciłam plecak na plecy. Szykuje się najgorszy
poniedziałek w moim życiu. Westchnęłam i ruszyłam ścieżką
prowadzącą na skróty do szkoły. Nagle poczułam wibrujący
telefon w kieszeni.
-Co
znowu?!- Wyciągnęłam zdenerwowana telefon i przeczytałam esemesa
od jakiegoś numeru.
-„Słyszałem
o Łukaszu... Trzymasz się jakoś?-Kamil”
Przekręciłam
oczami i nie odpisując mu schowałam telefon. Jakoś po ostatnich
wydarzeniach nie mam ochoty z nim rozmawiać. O co mu w ogóle
chodzi? Może i go polubiłam ale nic więcej. Nie chcę znów
być zraniona, potrzebuję trochę spokoju, muszę mu to uświadomić.
Pokazać mu że potrafię być silna bez żadnego chłopaka i że nie
potrzebuje żadnej podpory prócz Natki.
Nabuzowana
emocjami nagle przy murach szkoły zobaczyłam Kamila. Tak! Jestem
gotowa mu to powiedzieć! Podejdę i wytłumaczę że nie szukam jak
na razie chłopaka! Idąc do niego zobaczyłam że zbliża się
Łukasz. Trochę inny niż go zapamiętałam z wyglądu ale na pewno
to ten sam idiota z charakteru. Jęknęłam i szybko weszłam do
szkoły. Przez okno zobaczyłam jak oboje się witają. Zaraz,
zaraz... Oni się znają?! Szeroko otworzyłam oczy. I on mi nic nie
powiedział?! A Natka? Jeśli ona o wszystkim wie to ją zabiję! Ale
moment... To by wyjaśniało czemu on ciągle o nim gadał. No i po
co tam był u niego. Czyli że nasłał go na mnie Łukasz, tak?!
Nie... To się nie mieści w głowie. To wszystko jest tak popaprane
że szkoda już na to słów.
Nagle
zadzwonił dzwonek. Gdy zobaczyłam Natkę podeszłam do niej i
zmierzyłam ją wzrokiem.
-Wiedziałaś
o Łukaszu i Kamilu, tak?!-Powiedziałam a ona spojrzała się na
mnie i uniosła brwi do góry.
-Ale że
co?
-Nie
udawaj głupiej! Oni się znają! I prawdopodobnie są przyjaciółmi!-
Krzyknęłam i zatrzymałam się.
-Boże
no to chyba jakiś żart! Nie wiedziałam o tym, od razu bym ci to
powiedziała.- Odparła i podeszła do mnie. - Uspokój się...
Jestem zdziwiona tak jak ty. - Jęknęłam i pociągnęłam ją za
rękę do klasy, nie chciałam drążyć tematu. Gdy już wydawało
się że wszyscy są, nagle do klasy wparował Łukasz i Kamil.
Bomba. Schowałam się za Natką i odwróciłam od nich wzrok.
Po chwili poczułam że ktoś puka mnie długopisem w plecy.
Odwróciłam się i ujrzałam szeroko uśmiechającego się
Łukasza plus drugiego idiotę który patrzył się na mnie
przepraszającym wzrokiem.
-No jak
tam ci się żyło beze mnie Maleńka?- Puścił do mnie oczko a ja z
kulturą pokazałam mu środkowego palca. Odwróciłam się i
spuściłam głowę udając że coś czytam. Co za cham... Nienawidzę
go... Najchętniej bym wyszła z tej lekcji! Po chwili poczułam
czyjś oddech na mojej szyi.
-Hej
Maleńka no co jest? Nie lubisz już mnie?- Zaśmiał się i usiadł
ponownie na swoim miejscu. Teraz do akcji wkroczyła Natalka.
Odwróciła się i powiedziała.
-Hej
chłopczyku! A może chcesz poczuć znów moją pięść na
twojej pięknej buźce?- Gdy już zapadła cisza powróciła do
poprzedniej pozycji i uśmiechnęła się. - Na jakiś czas mamy go z
głowy.- Westchnęłam z ulgą. I poczułam wibracje. Wyciągnęłam
telefon w którym była wiadomość od Kamila.
-„Przepraszam...
Pogadajmy”
-„Sadzę
że nie ma o czym gadać. Nie pisz do mnie...”- Wysłałam
wiadomość i wrzuciłam telefon do plecaka.
* * *
-Ale
nie rozumiem czemu chcesz żebym z nim pogadała?- Spojrzałam
zdziwiona na Natalkę która właśnie wyjmowała portfel z
plecaka.
-No
wiesz... Ja tam nie wiem co on chce ci powiedzieć ale może mu...
Zależy?- Uniosła brwi do góry spoglądając na mnie kątem
oka.
-No i
co z tego...? Miał szanse być szczery wobec mnie ale ją
zaprzepaścił. Mógł o tym pomyśleć wcześniej.
-Moim
zdaniem powinnaś tak czy siak z nim porozmawiać. - Położyła
plecak pod klasą i odeszła. Westchnęłam cicho i wyciągnęłam
telefon.
„Jeśli
chcesz o czymkolwiek ze mną porozmawiać widzimy się po dzwonku na
lekcje w damskim kiblu ”
Wysłałam
wiadomość i ruszyłam do toalety. Oparłam się o ścianę i
czekałam.
Po
dzwonku usłyszałam że ktoś idzie. Cicho odetchnęłam uspokajając
się. Do środka wszedł nie kto inny a Łukasz! -Czekam na kogoś.
Wyjdź stąd. - Odwróciłam się do lustra i nachyliłam nad
umywalką.
-Czekasz...?
No to już się doczekałaś.- Wyciągnął z kieszeni czyjąś
komórkę i uśmiechnięty powoli zaczął podchodzić do mnie.
-Weź
sobie nie rób ze mnie jaj tylko daj mi wreszcie święty
spokój. Nie chcę cię znać zrozumiesz to wreszcie? -
Uniosłam brew do góry i postawiłam krok w tył.
-Oj no
ale czemu? Przecież było nam tak dobrze... - Przejechał delikatnie
dłonią po moim policzku. Wzdrygnęłam się i odepchnęłam go.
-Daj mi
spokój. Jesteś skończonym idiotą. - Ruszyłam w stronę
wyjścia.
-Ej no
Mała co się z tobą dzieje? - Zaczął się śmiać – Przecież
cię nie ugryzę!- Momentalnie złapał mnie za rękę i przyciągnął
do siebie. Przewróciłam się na niego a on mnie mocno złapał.
Zaśmiał się ponownie.- No, no szybka jesteś.
-Łukasz
przestań!- Krzyknęłam a on uśmiechnął się.
-Ale
czemu miał bym przestać co? Przecież jesteś moja! Zawsze byłaś
moja.- Uśmiechnął się i wpił się w moje usta. Zaczęłam się
szarpać i dopiero jak go kopnęłam w krocze uwolnił mnie z
uścisku. Wybiegłam z toalety w stronę drzwi frontowych. Nie wiem
czemu ale łzy zaczęły mi płynąć ciurkiem po policzkach. Dopiero
gdy znalazłam się na placu oparłam się o pobliskie drzewo i
zaczęłam ryczeć. Czemu? Sama nie wiem. Może po prostu się boję?
Schowałam twarz w dłonie i nagle ktoś mnie lekko puknął w prawie
ramie. Wystraszona spojrzałam się w górę i gdy obraz się
wyostrzył zobaczyłam klękającego nade mną Marko. Chłopaka z
wymiany który przyjechał do nas rok temu. Nie znałam go za
dobrze ale wydawał się być miły. Uśmiechnął się i usiadł
obok mnie.
-Wróci
nie martw się. - Powiedział z delikatnym akcentem.
-Ale o
czym ty mówisz? - Zdziwiona spojrzałam się na niego.
-No
chłopak. Za którym płaczesz. - Pokazał palcem na moją
zapłakana twarz.
-A
to... Nie to nie przez chłopaka. To znaczy przez chłopaka ale nie
zerwał ze mną ani nic.
-Czyli?
Skoro nic to czemu płaczesz?- Uniósł brew do góry.
-Właściwie
to sama nie wiem... - Wytarłam policzki i wciągnęłam nosem.
Chłopak zaczął grzebać w kieszeni i po chwili podał mi
chusteczkę. Uśmiechnęłam się i wytarłam nos.- Dzięki Marko.
-Znasz
moje imię? - Zrobił wielkie oczy – Sądziłem że mało kto tu
mnie zna...- Powiedział jak by zawiedziony.
-No
wiesz raczej każdy pozna chłopaka z wymiany o którym w
tamtym roku było głośno – uśmiechnęłam się przyjaźnie.
-Oj nie
jestem zwykłym chłopakiem z wymiany. Jestem Marko! - Zaśmialiśmy
się i szturchnął mnie w ramię.- Nie martw się wszystko jakoś
się ułoży. - Lekko przymrużył bo słońce świeciło mu w oczy.
-Czasami
nie masz teraz lekcji angielskiego, ze mną? - Uniosłam brwi do
góry.
-Mam.
Ale po co na nie chodzić skoro lepiej mówię po angielsku od
tej nauczycielki. – Uśmiechnął się i wstał. Wyciągnął do
mnie rękę. - Chodź odprowadzę cię do domu. - Powiedział a ja
chwyciłam jego dłoń. Wstałam i oboje ruszyliśmy.
* * *
Staliśmy
pod drzwiami mojego domu. Podziękowałam za odprowadzenie. Chłopak
uśmiechnął się i poszedł. Nie sądziłam że kiedykolwiek
zaprzyjaźnię się z nim no ale nie żałuje tego. Sięgnęłam do
kwiatka w którym zazwyczaj znajdowały się klucze. Gdy
zorientowałam się że nie ma ich zdziwiona otworzyłam po cichu
drzwi. Weszłam na palcach.
-Mamo?
Jesteś?!- Krzyknęłam i nagle usłyszałam dźwięk rozbijającej
się szklanki. Zdziwiona wparowałam do kuchni a w niej była moja
mama i mój ulubiony przyjaciel Pan George. Uniosłam brwi do
góry i zdziwiona cofnęłam się do korytarza. Rozebrałam się
i wbiegłam na górę. No dobra to teraz tylko przeżyć
późniejszą pogadankę z mamą na temat pana przyjaciela.
Zaśmiałam się sama do siebie i weszłam do pokoju w którym
był... Kamil.
-Czego
tu chcesz? - Rzuciłam plecak pod ścianę.
-Chce z
tobą pogadać...
-O
czym? - Spojrzałam wściekła na niego i uniosłam brwi do góry.-
No słucham!
-Przepraszam,
no... Nie złość się na mnie.- Podszedł bliżej mnie a ja
stawiłam kroka do tyłu.
-A co?
Chciałeś mnie ciągle okłamywać tak? Wiesz co? Najlepiej wyjdź
stąd i przekaż Łukaszowi żeby dał mi święty spokój. I
niech przestanie ciebie nasyłać na mnie.- Otworzyłam drzwi na
oścież.
-Nie
okłamywałem cię nigdy... zaraz co? - Uniósł brwi do góry.-
Łukasz mnie nie nasyłał na ciebie... On w ogóle nie
wiedział że czasem się spotykaliśmy podczas jego nieobecności.
-Nie
nazywajmy tego spotykaniem się. Po prostu racz czy dwa się
widzieliśmy i tyle.- Dodałam i spuściłam wzrok. Chłopak podszedł
do mnie.
-Klara...
Proszę cię. Nie chciałem cie zranić... Bo... Mi... Zależy...
Wiesz no o co chodzi. - Lekko dotknął mojej ręki a ja uciekałam
wzrokiem od niego.
-Kamil.
Wyjaśnijmy sobie coś. Nie szukam chłopaka.- Spojrzałam się na
niego i cicho odetchnęłam z ulgą. Tak! Wreszcie mu to
powiedziałam.
-A czy
ja mówię że chcę być twoim chłopakiem?- Uniósł
brew do góry.- Po prostu uważam że nadajesz się na osobę
której mogę zaufać. - Powiedział a mnie zatkało.
-Ale ty
mnie nie znasz ani ja ciebie.
-Jak to
nie? Wiem gdzie mieszkasz jak masz na imię i nazwisko. Znam twoich
rodziców. To znaczy mamę a taty chyba...
-Tak
nie poznałeś... No dobrze. Ale ja nic o tobie nie wiem. Wiem tylko
jak masz na imię i nazwisko. Co dalej?- Uniosłam brew do góry.
-Naprawdę
chcesz mnie poznać?- Uniósł brew do góry i poczułam
jak łapie mnie za rękę. Zarumieniłam się i spuściłam wzrok.
-Chyba
tak...
-W
takim razie... Oficjalnie cię zapraszam do mnie do domu.
-Ale że
teraz?- Zdziwiona spojrzałam się na niego.
-Tak
teraz. - Uśmiechnął się delikatnie. Westchnęłam i kiwnęłam
głową. Po jakimś czasie już kierowaliśmy się „Prawdopodobnie”
w stronę jego domu.
* * *
Znajdowaliśmy
się na nieco obskurnej ulicy. Gdzieniegdzie można było zauważyć
duże zaniedbanie na podwórku ale niektóre domy były
nawet całkiem ładne. Weszliśmy na czyjeś podwórko
prawdopodobnie nie czyjeś a jego. Chłopak wyciągnął z kieszeni
klucze i wprowadził mnie do środka mieszkania. Rozejrzałam się i
uśmiechnęłam. Dom był przytulny. Mały ale przytulny.
Prawdopodobnie zamieszkiwany przez dwie osoby. Zdjęłam kurtkę i
powiesiłam na wieszaku. Uśmiechnęłam się a chłopak po chwili
zaprowadził mnie do swojego pokoju. W kącie dostrzegłam deskorolkę
i od razu pomyślałam o tych jego ranach na nadgarstkach i twarzy.
Odwróciłam się do niego i zagryzłam dolna wargę.
-Więc...
- Powiedziałam lekko zmieszana.
-Więc...?
- Uniósł brew do góry.
-Co
teraz?
-Nie
wiem. Chciałaś mnie poznać. Wiedz że nie wiele osób
przyprowadzam do siebie. - Uśmiechnął się do mnie i usiadł na
łóżku.-Siadaj - Kiwnął głową na fotel. Nie wiem czemu
ale jakoś tak miałam ochotę usiąść blisko niego więc to
zrobiłam.
-Przytulnie
tu masz... - Rozejrzałam się.
-Dzięki.
- Uśmiechnął się i po chwili oboje na siebie spojrzeliśmy. Nie
wiedząc co zrobić położyłam się a po chwili on zrobił to samo.
- Więc... Co jeszcze chcesz o mnie wiedzieć?
-Nie
wiem... Cokolwiek. - Spojrzałam kątem oka na niego.
-W
takim razie. Mieszkam z tatą mam na imię Kamil. Moje hobby to jazda
na desce i zatruwanie twojego życia. - Zaśmiał się i oparł się
na łokciu. W ten sposób lepiej go widziałam a on mnie.
-Mojego
życia tak? To ciekawe. - Poruszyłam zabawnie brwiami i po chwili
się zaśmialiśmy. Nagle zadzwonił jego telefon. Wstał i szybko
odebrał. Nie wsłuchując się w rozmowę leżałam na łóżku
i wdychałam zapach jaki unosił się w powietrzu. A mianowicie
zapach perfum.
-Musisz
się stąd zwijać! - Nagle usłyszałam słowa mówione do
mnie.
-Co ty
gadasz?- Usiadłam i zdziwiona spojrzałam się na niego.
-To
Łukasz! Zaraz tu będzie...
-A co z
tym poznawaniem się?- Wstałam i uniosłam brew do góry. - Co
Łukasz ważniejszy tak?
-Nie...
Ale niech zostanie jak na razie nasza znajomość w tajemnicy.-
Przekręcił oczami.
-Coś
wątpię że ci się to uda. On już o tym wie. - Wyszłam i gdy
doszłam do korytarza założyłam kurtkę i buty.
-Jak to
on wie?! - Wybiegł z pokoju w moją stronę.
-Dzisiaj
w szkole napisałeś że przepraszasz. Potem ci odpisałam że jeżeli
chcesz ze mną pogadać spotkajmy się w toalecie.
-Nie
widziałem tego esemesa.
-No tak
nie widziałeś. Widział go Łukasz który potem przystawiał
się do mnie w kiblu. - Skrzywiłam się i wyszłam. Zdenerwowana
kierowałam się do domu gdy nagle dogonił mnie Kamil. Stanął
przede mną i zablokował mi przejście.
-Zrobił
ci krzywdę?! - Nagle krzyknął a ja spojrzałam się na niego.
-Nie bo
kopnęłam go tam gdzie powinnam. - Próbowałam przejść ale
on mnie nie przepuszczał. - Coś jeszcze?!
-Tak.
-Co? -
Uniosłam brwi do góry.
-Moja
matka. Zabiła się jak miałem siedem lat... Popełniła
samobójstwo... - W jego oczach dostrzegłam łzy. - Potrzebuję
cię... Cholernie za nią tęsknię. Czasami mam takie dni że boję
się... Boję się że sam sobie zrobię coś złego. - Momentalnie
się do mnie przytulił. - Może i nie pamiętam jej dobrze ale mam
dziurę której sam nie potrafię zakopać. A gdy ty przy mnie
jesteś czuję się inny... To znaczy normalny. - Te słowa
kompletnie mnie wzruszyły. On naprawdę mnie potrzebuje...
A może
to my potrzebujemy się nawzajem?
___________________________________
Rozdział może wydawać się nudny. W sumie to chyba jest... No ale cóż. Ważne ze ktoś <chyba> czyta :D
To tyle ;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz