Odwiedzin :

sobota, 9 marca 2013

Rozdział 5: "A może to my potrzebujemy się nawzajem? "

   Co ty gadasz?! Przecież Agata im wszystko powiedziała!- Krzyknęłam do telefonu zdenerwowana.
-No tak ale nie mają żadnych dowodów, że to się stało.
-A co z tymi narkotykami? Przecież go złapali!
-Złapali... Ale już bez towaru. Klara nie denerwuj się! Wszystko będzie dobrze!
-Jak mam się nie denerwować?! Ten debil wraca do szkoły! Ojciec jak zawsze, wszystko mu załatwi! - Krzyknęłam i rozłączyłam się.
Czemu zawsze szczęście musi się ode mnie odwrócić? Jęknęłam i zarzuciłam plecak na plecy. Szykuje się najgorszy poniedziałek w moim życiu. Westchnęłam i ruszyłam ścieżką prowadzącą na skróty do szkoły. Nagle poczułam wibrujący telefon w kieszeni.
-Co znowu?!- Wyciągnęłam zdenerwowana telefon i przeczytałam esemesa od jakiegoś numeru.
-„Słyszałem o Łukaszu... Trzymasz się jakoś?-Kamil”
Przekręciłam oczami i nie odpisując mu schowałam telefon. Jakoś po ostatnich wydarzeniach nie mam ochoty z nim rozmawiać. O co mu w ogóle chodzi? Może i go polubiłam ale nic więcej. Nie chcę znów być zraniona, potrzebuję trochę spokoju, muszę mu to uświadomić. Pokazać mu że potrafię być silna bez żadnego chłopaka i że nie potrzebuje żadnej podpory prócz Natki.
Nabuzowana emocjami nagle przy murach szkoły zobaczyłam Kamila. Tak! Jestem gotowa mu to powiedzieć! Podejdę i wytłumaczę że nie szukam jak na razie chłopaka! Idąc do niego zobaczyłam że zbliża się Łukasz. Trochę inny niż go zapamiętałam z wyglądu ale na pewno to ten sam idiota z charakteru. Jęknęłam i szybko weszłam do szkoły. Przez okno zobaczyłam jak oboje się witają. Zaraz, zaraz... Oni się znają?! Szeroko otworzyłam oczy. I on mi nic nie powiedział?! A Natka? Jeśli ona o wszystkim wie to ją zabiję! Ale moment... To by wyjaśniało czemu on ciągle o nim gadał. No i po co tam był u niego. Czyli że nasłał go na mnie Łukasz, tak?! Nie... To się nie mieści w głowie. To wszystko jest tak popaprane że szkoda już na to słów.
Nagle zadzwonił dzwonek. Gdy zobaczyłam Natkę podeszłam do niej i zmierzyłam ją wzrokiem.
-Wiedziałaś o Łukaszu i Kamilu, tak?!-Powiedziałam a ona spojrzała się na mnie i uniosła brwi do góry.
-Ale że co?
-Nie udawaj głupiej! Oni się znają! I prawdopodobnie są przyjaciółmi!- Krzyknęłam i zatrzymałam się.
-Boże no to chyba jakiś żart! Nie wiedziałam o tym, od razu bym ci to powiedziała.- Odparła i podeszła do mnie. - Uspokój się... Jestem zdziwiona tak jak ty. - Jęknęłam i pociągnęłam ją za rękę do klasy, nie chciałam drążyć tematu. Gdy już wydawało się że wszyscy są, nagle do klasy wparował Łukasz i Kamil. Bomba. Schowałam się za Natką i odwróciłam od nich wzrok. Po chwili poczułam że ktoś puka mnie długopisem w plecy. Odwróciłam się i ujrzałam szeroko uśmiechającego się Łukasza plus drugiego idiotę który patrzył się na mnie przepraszającym wzrokiem.
-No jak tam ci się żyło beze mnie Maleńka?- Puścił do mnie oczko a ja z kulturą pokazałam mu środkowego palca. Odwróciłam się i spuściłam głowę udając że coś czytam. Co za cham... Nienawidzę go... Najchętniej bym wyszła z tej lekcji! Po chwili poczułam czyjś oddech na mojej szyi.
-Hej Maleńka no co jest? Nie lubisz już mnie?- Zaśmiał się i usiadł ponownie na swoim miejscu. Teraz do akcji wkroczyła Natalka. Odwróciła się i powiedziała.
-Hej chłopczyku! A może chcesz poczuć znów moją pięść na twojej pięknej buźce?- Gdy już zapadła cisza powróciła do poprzedniej pozycji i uśmiechnęła się. - Na jakiś czas mamy go z głowy.- Westchnęłam z ulgą. I poczułam wibracje. Wyciągnęłam telefon w którym była wiadomość od Kamila.
-„Przepraszam... Pogadajmy”
-„Sadzę że nie ma o czym gadać. Nie pisz do mnie...”- Wysłałam wiadomość i wrzuciłam telefon do plecaka.

* * *

    -Ale nie rozumiem czemu chcesz żebym z nim pogadała?- Spojrzałam zdziwiona na Natalkę która właśnie wyjmowała portfel z plecaka.
-No wiesz... Ja tam nie wiem co on chce ci powiedzieć ale może mu... Zależy?- Uniosła brwi do góry spoglądając na mnie kątem oka.
-No i co z tego...? Miał szanse być szczery wobec mnie ale ją zaprzepaścił. Mógł o tym pomyśleć wcześniej.
-Moim zdaniem powinnaś tak czy siak z nim porozmawiać. - Położyła plecak pod klasą i odeszła. Westchnęłam cicho i wyciągnęłam telefon.
„Jeśli chcesz o czymkolwiek ze mną porozmawiać widzimy się po dzwonku na lekcje w damskim kiblu ”
Wysłałam wiadomość i ruszyłam do toalety. Oparłam się o ścianę i czekałam.
Po dzwonku usłyszałam że ktoś idzie. Cicho odetchnęłam uspokajając się. Do środka wszedł nie kto inny a Łukasz! -Czekam na kogoś. Wyjdź stąd. - Odwróciłam się do lustra i nachyliłam nad umywalką.
-Czekasz...? No to już się doczekałaś.- Wyciągnął z kieszeni czyjąś komórkę i uśmiechnięty powoli zaczął podchodzić do mnie.
-Weź sobie nie rób ze mnie jaj tylko daj mi wreszcie święty spokój. Nie chcę cię znać zrozumiesz to wreszcie? - Uniosłam brew do góry i postawiłam krok w tył.
-Oj no ale czemu? Przecież było nam tak dobrze... - Przejechał delikatnie dłonią po moim policzku. Wzdrygnęłam się i odepchnęłam go.
-Daj mi spokój. Jesteś skończonym idiotą. - Ruszyłam w stronę wyjścia.
-Ej no Mała co się z tobą dzieje? - Zaczął się śmiać – Przecież cię nie ugryzę!- Momentalnie złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Przewróciłam się na niego a on mnie mocno złapał. Zaśmiał się ponownie.- No, no szybka jesteś.
-Łukasz przestań!- Krzyknęłam a on uśmiechnął się.
-Ale czemu miał bym przestać co? Przecież jesteś moja! Zawsze byłaś moja.- Uśmiechnął się i wpił się w moje usta. Zaczęłam się szarpać i dopiero jak go kopnęłam w krocze uwolnił mnie z uścisku. Wybiegłam z toalety w stronę drzwi frontowych. Nie wiem czemu ale łzy zaczęły mi płynąć ciurkiem po policzkach. Dopiero gdy znalazłam się na placu oparłam się o pobliskie drzewo i zaczęłam ryczeć. Czemu? Sama nie wiem. Może po prostu się boję? Schowałam twarz w dłonie i nagle ktoś mnie lekko puknął w prawie ramie. Wystraszona spojrzałam się w górę i gdy obraz się wyostrzył zobaczyłam klękającego nade mną Marko. Chłopaka z wymiany który przyjechał do nas rok temu. Nie znałam go za dobrze ale wydawał się być miły. Uśmiechnął się i usiadł obok mnie.
-Wróci nie martw się. - Powiedział z delikatnym akcentem.
-Ale o czym ty mówisz? - Zdziwiona spojrzałam się na niego.
-No chłopak. Za którym płaczesz. - Pokazał palcem na moją zapłakana twarz.
-A to... Nie to nie przez chłopaka. To znaczy przez chłopaka ale nie zerwał ze mną ani nic.
-Czyli? Skoro nic to czemu płaczesz?- Uniósł brew do góry.
-Właściwie to sama nie wiem... - Wytarłam policzki i wciągnęłam nosem. Chłopak zaczął grzebać w kieszeni i po chwili podał mi chusteczkę. Uśmiechnęłam się i wytarłam nos.- Dzięki Marko.
-Znasz moje imię? - Zrobił wielkie oczy – Sądziłem że mało kto tu mnie zna...- Powiedział jak by zawiedziony.
-No wiesz raczej każdy pozna chłopaka z wymiany o którym w tamtym roku było głośno – uśmiechnęłam się przyjaźnie.
-Oj nie jestem zwykłym chłopakiem z wymiany. Jestem Marko! - Zaśmialiśmy się i szturchnął mnie w ramię.- Nie martw się wszystko jakoś się ułoży. - Lekko przymrużył bo słońce świeciło mu w oczy.
-Czasami nie masz teraz lekcji angielskiego, ze mną? - Uniosłam brwi do góry.
-Mam. Ale po co na nie chodzić skoro lepiej mówię po angielsku od tej nauczycielki. – Uśmiechnął się i wstał. Wyciągnął do mnie rękę. - Chodź odprowadzę cię do domu. - Powiedział a ja chwyciłam jego dłoń. Wstałam i oboje ruszyliśmy.
* * *

    Staliśmy pod drzwiami mojego domu. Podziękowałam za odprowadzenie. Chłopak uśmiechnął się i poszedł. Nie sądziłam że kiedykolwiek zaprzyjaźnię się z nim no ale nie żałuje tego. Sięgnęłam do kwiatka w którym zazwyczaj znajdowały się klucze. Gdy zorientowałam się że nie ma ich zdziwiona otworzyłam po cichu drzwi. Weszłam na palcach.
-Mamo? Jesteś?!- Krzyknęłam i nagle usłyszałam dźwięk rozbijającej się szklanki. Zdziwiona wparowałam do kuchni a w niej była moja mama i mój ulubiony przyjaciel Pan George. Uniosłam brwi do góry i zdziwiona cofnęłam się do korytarza. Rozebrałam się i wbiegłam na górę. No dobra to teraz tylko przeżyć późniejszą pogadankę z mamą na temat pana przyjaciela. Zaśmiałam się sama do siebie i weszłam do pokoju w którym był... Kamil.
-Czego tu chcesz? - Rzuciłam plecak pod ścianę.
-Chce z tobą pogadać...
-O czym? - Spojrzałam wściekła na niego i uniosłam brwi do góry.- No słucham!
-Przepraszam, no... Nie złość się na mnie.- Podszedł bliżej mnie a ja stawiłam kroka do tyłu.
-A co? Chciałeś mnie ciągle okłamywać tak? Wiesz co? Najlepiej wyjdź stąd i przekaż Łukaszowi żeby dał mi święty spokój. I niech przestanie ciebie nasyłać na mnie.- Otworzyłam drzwi na oścież.
-Nie okłamywałem cię nigdy... zaraz co? - Uniósł brwi do góry.- Łukasz mnie nie nasyłał na ciebie... On w ogóle nie wiedział że czasem się spotykaliśmy podczas jego nieobecności.
-Nie nazywajmy tego spotykaniem się. Po prostu racz czy dwa się widzieliśmy i tyle.- Dodałam i spuściłam wzrok. Chłopak podszedł do mnie.
-Klara... Proszę cię. Nie chciałem cie zranić... Bo... Mi... Zależy... Wiesz no o co chodzi. - Lekko dotknął mojej ręki a ja uciekałam wzrokiem od niego.
-Kamil. Wyjaśnijmy sobie coś. Nie szukam chłopaka.- Spojrzałam się na niego i cicho odetchnęłam z ulgą. Tak! Wreszcie mu to powiedziałam.
-A czy ja mówię że chcę być twoim chłopakiem?- Uniósł brew do góry.- Po prostu uważam że nadajesz się na osobę której mogę zaufać. - Powiedział a mnie zatkało.
-Ale ty mnie nie znasz ani ja ciebie.
-Jak to nie? Wiem gdzie mieszkasz jak masz na imię i nazwisko. Znam twoich rodziców. To znaczy mamę a taty chyba...
-Tak nie poznałeś... No dobrze. Ale ja nic o tobie nie wiem. Wiem tylko jak masz na imię i nazwisko. Co dalej?- Uniosłam brew do góry.
-Naprawdę chcesz mnie poznać?- Uniósł brew do góry i poczułam jak łapie mnie za rękę. Zarumieniłam się i spuściłam wzrok.
-Chyba tak...
-W takim razie... Oficjalnie cię zapraszam do mnie do domu.
-Ale że teraz?- Zdziwiona spojrzałam się na niego.
-Tak teraz. - Uśmiechnął się delikatnie. Westchnęłam i kiwnęłam głową. Po jakimś czasie już kierowaliśmy się „Prawdopodobnie” w stronę jego domu.

* * *

    Znajdowaliśmy się na nieco obskurnej ulicy. Gdzieniegdzie można było zauważyć duże zaniedbanie na podwórku ale niektóre domy były nawet całkiem ładne. Weszliśmy na czyjeś podwórko prawdopodobnie nie czyjeś a jego. Chłopak wyciągnął z kieszeni klucze i wprowadził mnie do środka mieszkania. Rozejrzałam się i uśmiechnęłam. Dom był przytulny. Mały ale przytulny. Prawdopodobnie zamieszkiwany przez dwie osoby. Zdjęłam kurtkę i powiesiłam na wieszaku. Uśmiechnęłam się a chłopak po chwili zaprowadził mnie do swojego pokoju. W kącie dostrzegłam deskorolkę i od razu pomyślałam o tych jego ranach na nadgarstkach i twarzy. Odwróciłam się do niego i zagryzłam dolna wargę.
-Więc... - Powiedziałam lekko zmieszana.
-Więc...? - Uniósł brew do góry.
-Co teraz?
-Nie wiem. Chciałaś mnie poznać. Wiedz że nie wiele osób przyprowadzam do siebie. - Uśmiechnął się do mnie i usiadł na łóżku.-Siadaj - Kiwnął głową na fotel. Nie wiem czemu ale jakoś tak miałam ochotę usiąść blisko niego więc to zrobiłam.
-Przytulnie tu masz... - Rozejrzałam się.
-Dzięki. - Uśmiechnął się i po chwili oboje na siebie spojrzeliśmy. Nie wiedząc co zrobić położyłam się a po chwili on zrobił to samo. - Więc... Co jeszcze chcesz o mnie wiedzieć?
-Nie wiem... Cokolwiek. - Spojrzałam kątem oka na niego.
-W takim razie. Mieszkam z tatą mam na imię Kamil. Moje hobby to jazda na desce i zatruwanie twojego życia. - Zaśmiał się i oparł się na łokciu. W ten sposób lepiej go widziałam a on mnie.
-Mojego życia tak? To ciekawe. - Poruszyłam zabawnie brwiami i po chwili się zaśmialiśmy. Nagle zadzwonił jego telefon. Wstał i szybko odebrał. Nie wsłuchując się w rozmowę leżałam na łóżku i wdychałam zapach jaki unosił się w powietrzu. A mianowicie zapach perfum.
-Musisz się stąd zwijać! - Nagle usłyszałam słowa mówione do mnie.
-Co ty gadasz?- Usiadłam i zdziwiona spojrzałam się na niego.
-To Łukasz! Zaraz tu będzie...
-A co z tym poznawaniem się?- Wstałam i uniosłam brew do góry. - Co Łukasz ważniejszy tak?
-Nie... Ale niech zostanie jak na razie nasza znajomość w tajemnicy.- Przekręcił oczami.
-Coś wątpię że ci się to uda. On już o tym wie. - Wyszłam i gdy doszłam do korytarza założyłam kurtkę i buty.
-Jak to on wie?! - Wybiegł z pokoju w moją stronę.
-Dzisiaj w szkole napisałeś że przepraszasz. Potem ci odpisałam że jeżeli chcesz ze mną pogadać spotkajmy się w toalecie.
-Nie widziałem tego esemesa.
-No tak nie widziałeś. Widział go Łukasz który potem przystawiał się do mnie w kiblu. - Skrzywiłam się i wyszłam. Zdenerwowana kierowałam się do domu gdy nagle dogonił mnie Kamil. Stanął przede mną i zablokował mi przejście.
-Zrobił ci krzywdę?! - Nagle krzyknął a ja spojrzałam się na niego.
-Nie bo kopnęłam go tam gdzie powinnam. - Próbowałam przejść ale on mnie nie przepuszczał. - Coś jeszcze?!
-Tak.
-Co? - Uniosłam brwi do góry.
-Moja matka. Zabiła się jak miałem siedem lat... Popełniła samobójstwo... - W jego oczach dostrzegłam łzy. - Potrzebuję cię... Cholernie za nią tęsknię. Czasami mam takie dni że boję się... Boję się że sam sobie zrobię coś złego. - Momentalnie się do mnie przytulił. - Może i nie pamiętam jej dobrze ale mam dziurę której sam nie potrafię zakopać. A gdy ty przy mnie jesteś czuję się inny... To znaczy normalny. - Te słowa kompletnie mnie wzruszyły. On naprawdę mnie potrzebuje...
A może to my potrzebujemy się nawzajem?

___________________________________

Rozdział może wydawać się nudny. W sumie to chyba jest... No ale cóż. Ważne ze ktoś <chyba> czyta :D
To tyle ;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz