Następnego dnia obudziłam
się w moim pokoju obok Natalki. Gdy zeszłyśmy na dół
czekał na nas Kamil. Bardzo zdziwiła mnie jego wizyta ale mimo
wszystko cieszyłam się że przyszedł. Natalka zaczęła :
-Co ty tutaj robisz? -
Skrzyżowała ręce na piersiach.
-Wiecie o Łukaszu?
-Może tak może nie... A
co? - Zapytałam z zaciekawieniem. Kamil spojrzał się na mnie
podejrzliwym wzrokiem.
-W takim razie nie chcecie
wiedzieć co się stało?
-Oczywiście, że chcemy –
Odezwała się Natka.
-Więc Łukasz trafił do
aresztu...
-To już wiemy... -
przekręciłam oczami wtrącając się w środek jego zdania.
-Agata zeznawała wczoraj
przeciwko niemu...
-Jak to? - Zrobiłam wielkie
oczy.
-Powiedziała że
naszprycował ją jakimś gównem...
-Skąd to wiesz...? -
Uniosłam brwi do góry. Chciałam się upewnić że to
prawda...
-Po prostu wiem i tyle –
Wzruszył ramionami i skierował się do wyjścia. Nie chciałam by
wychodził ale co mogłam zrobić?
-Zostań!- Palnęła Natka
spoglądając na moją minę kontem oka. Boże co ona robi?!
Przymrużyłam oczy patrząc się na nią. - Może jesteś głodny?
Właśnie miałyśmy zjeść śniadanie – Uśmiechnęła się i
odwróciła wzrok w jego stronę. Chłopak odwrócił się
na pięcie do nas i odpowiedział.
-Konam z głodu...- Wzrok
skierował na mnie i uśmiechnął się w kąciku ust.
* * *
Gdy już skończyliśmy
śniadanie, krępującą ciszę zakłócił dzwonek do drzwi.
Szybko wstałam i je otworzyłam. Była to mama Natki.
-Cześć Klaro. Przyjechałam
po Natalkę.- Uśmiechnęłam się i zawołałam przyjaciółkę.
Po minucie dziewczyna przybiegła zwarta i gotowa do wyjścia. W tej
chwili uświadomiłam sobie, że zostanę z Kamilem sam na sam. Byłam
przerażona... O czym niby ja z nim mogę rozmawiać...?!
Pożegnałam się z
przyjaciółką i jej mamą a gdy już oby dwie zniknęły za
furtką zamknęłam drzwi. Wchodząc do kuchni od razu zabrałam się
za zmywanie. Dziwnie mi by było usiąść tak naprzeciwko niego i
rozmawiać lub cokolwiek innego... Nagle usłyszałam odsuwające się
krzesło.
-Może ci pomóc?-
Zapytał. Bez czekania na moją odpowiedź złapał za ścierkę i
zaczął wycierać mokre naczynia. W pewnym momencie nasze dłonie
się dotknęły a ja spaliłam buraka. Szybko włożyłam ręce do
wody i powróciłam do poprzedniej czynności.
-Widzę że przypasowała ci
moja bluza – Powiedział a ja spojrzałam się na swoją piżamę
składającą się z „jego bluzy” i spodenek. Zagryzłam dolną
wargę.
-Nie byłam pewna czyja ona
jest... Jeśli chcesz upiorę ją i ci oddam – Palnęłam i
wytarłam ręce o ścierkę.
-Nie spokojnie. Mi to nie
przeszkadza tylko moja Mamuśka czepia się że na imprezie zgubiłem
bluzę którą od niej dostałem – Zaśmiał się, jego
śmiech był tak przyjemny i tak kojący że po moim ciele przeszedł
delikatny dreszcz rozkoszy. Nie wiedziałam co mam robić. Oparłam
się o blat i czekałam na jego ruch. Co teraz? Usiąść, iść na
górę, wyprosić go, powiedzieć że muszę iść gdzieś?
Spojrzałam się na niego i uniosłam brwi do góry. Chłopak
patrzył się na mnie i to nie tym zwykłym wzrokiem co na każdego.
Jego kącik ust unosił się delikatnie do góry a jego dłoń
była tak blisko mojej że czułam jej ciepło. Wzrok przeniosłam na
jego błękitne oczy które patrzyły się na mnie. Nagle
chłopak zagryzł dolna wargę i szepnął.
-Muszę iść... -
Uśmiechnął się słabo najwidoczniej niezadowolony i złapał za
swoją kurtkę która leżała na oparciu krzesła. Spojrzał
się jeszcze raz na mnie i nagle... Nagle pochylił się i pocałował
mnie w policzek. Jego usta były delikatne i ciepłe. Nigdy nie
sądziłam że taki mały gest może spowodować u mnie ciarki na
całym ciele. Dosłownie! Czułam je wszędzie...Gdy się odsunął
ponownie zabrał głos. - Idę do Łukasza. Chcesz iść ze mną?
-Nie dzięki... Wolę zostać
w domu. - Nie udawałam że nie miałam ochoty się z nim widzieć.
Chłopak bez żadnej odpowiedzi wyszedł i po cichu zamknął drzwi.
Gdy to zrobił odetchnęłam głośno i usiadłam na krześle. -
Co się ze mną dzieje?! -
Krzyknęłam i złapałam się za głowę. Moje życie jest
bez sensu- Pomyślałam i
ruszyłam do pokoju.
* * *
-Już
jestem! - Usłyszałam krzyk mamy i trzaskanie drzwiami. Wyłączyłam
odcinek serialu który właśnie oglądałam i w podskokach
pobiegłam na dół. Uśmiechnięta od ucha do ucha chwyciłam
zakupy i zaniosłam do kuchni.
-I jak w
pracy? Ten „miły pan” znów ciebie wyrywał? - Zaśmiałam
się wypowiadając te słowa. - Jak on miał? George?
-Klara
proszę cię... Nie dziś...- Przekręciła teatralnie oczami i
zaczęła rozpakowywać zakupy.
-Oj...
Miły pan! Pamiętasz jak chciał mnie zabrać na lody? -
Uśmiechnęłam się łobuzersko i poruszyłam zabawnie brwiami
spoglądając na mamę. Gdy nasz wzrok się spotkał oby dwie
wybuchnęłyśmy śmiechem. Uwielbiałam ten klimat. Czułam się
wtedy taka beztroska i silna że żaden chłopak nie dał by mi rady!
Gdy już
zabrałyśmy się za kolacje a mianowicie spaghetti zadzwonił
telefon. Odebrałam i gdy usłyszałam znajomy głos który
poprosił mnie o podanie telefonu mojej mamie uśmiechnęłam się i
grzecznie to zrobiłam. Nagle mama zaczęła mówić przyjemnym
i melancholijnym tonem. Zdziwiłam się i patrzyłam się na nią jak
w obrazek.
-Hej...
Nie wiem... A Klara?... Może ty do nas na kolacje wpadniesz?...
Jasne... Dobrze... Pa...- Rozłączyła się a ja z szeroko otwartą
buzią siedziałam wpatrzona w nią. Czyżby George? Zagryzłam
dolną wargę i czekałam aż mama się wytłumaczy. - Będziemy mieć
gościa.- Uniknęła mego wzroku i podeszła do kuchenki.
-To
znaczy jakiego gościa? Pana miłego Georga? - Zaśmiałam się.
-Może
tak... Może nie – Zauważyłam jak mama uśmiecha się skrycie.
-Czyli
że muszę ładnie się ubrać dla tego gościa? Albo może...
Najlepiej wyjdę?
-Nie!
Zostań. I tak. Ładnie się ubierz. - Uśmiechnęła się do mnie i
od góry do dołu zmierzyła mnie wzrokiem. - Najlepiej załóż
tą śliczną sukienkę co ci kupiłam na gwiazdkę. Wiesz... Tą co
ma kotki wszędzie.- Zaśmiała się triumfalnie.
-Mamo...
- Przekręciłam oczy i skierowałam się do pokoju.
To dziwne...Mama nigdy
nie zapraszała nikogo na kolacje. I to jeszcze tego Georga? Czy coś
mnie ominęło? Pomyślałam
i wyciągnęłam jakieś dżinsy i bluzkę. Przynajmniej
teraz jest szczęśliwsza niż z tatą... Otworzyłam
okno i wyjrzałam przez nie by odetchnąć świeżym powietrzem. W
pewnym momencie zobaczyłam ciemną postać na trawniku wpatrującą
się w moje okno. Co
do...
Przymrużyłam oczy by się przyjrzeć ale nic kompletnie nie
widziałam. Nagle usłyszałam czyjś głos.
-Wyjdź
na dwór! -
Krzyknął
a ja cicho jęknęłam bo wiedziałam już kto to. Był to chłopak
którego się bałam bo przy nim moje uczucia były zwariowane.
Jego charakter był tak interesujący, że chciało go się poznawać
więcej i więcej. Zupełnie jak narkotyk. Co
się z tobą dzieje dziewczyno?! Wyjdź wreszcie! Zamknęłam
okno po czym założyłam buty i kurtkę. Wybiegłam na dwór i
stanęłam dokładnie w tym samym miejscu co on przed chwilą.
Zniknął... Rozejrzałam się w poszukiwaniu go.
-Pssst... - Spojrzałam się na drzewo za którym stał...
Kamil! Jest mam go. Uśmiechnęłam się i podeszłam spokojnym
krokiem.
-Co
się stało?- Uniosłam brwi do góry i zmierzyłam go
wzrokiem. Moją uwagę przykuła mała blizna przy oku. Przyjrzałam
się jej i pokazałam palcem na nią. Chłopak dotknął blizny i
cicho syknął.
-A to... Głupia sprawa. Ale nie ważne. - Uśmiechnął się i
schował ręce do kieszeni. - Jak tam?
-Przyszedłeś tu tylko by się spytać co u mnie? - Uniosłam brew
do góry i czekałam na odpowiedź.
-Może tak może nie. - Uśmiechnął się w kąciku ust i poszedł
za drzewo. Nagle wychylił się zza drzewa. - Byłem u Łukasza. Nie
za dobrze z nim jest... - Powiedział a ja wzruszyłam ramionami i
usiadłam na zimnej ziemi.
-Czy wszystko musi się kręcić wokół Łukasza? - Schowałam
twarz w dłonie.
-Jeżeli chcesz nie musimy o nim rozmawiać...- Nastała nagła
cisza. Po chwili poczułam jak chłopak siada obok mnie. Spojrzałam
się na niego i uśmiechnęłam.
-Jak byś mógł... Mam go dość i tych jego wybryków.
Niech go wsadzą do poprawczaka, nie chcę o nim słyszeć przez
resztę swego życia.- Chłopak spojrzał się na mnie a ja na niego.
Jego mina była poważna i nie wiedziałam co mogła oznaczać. Nagle
usłyszałam nadjeżdżający samochód. Wyprostowałam się i
wyjrzałam na podjazd.
-Przybyła gwiazda wieczoru... - Szepnęłam.
-Kto? - Zdziwił się Kamil a ja się zaśmiałam.
-Nie ważne. Może... - Zacięłam się gdy poczułam że chłopak
już wstaje.
-Może co? - Uniósł brwi i wyciągnął do mnie dłoń.
Chwyciłam ją a on pomógł mi wstać.
-Może zjesz z nami kolacje? Spokojnie teraz gotowała mama. Jej
kuchnia jest o niebo lepsza od mojej. – Zaśmiałam się. Teraz gdy
on się we mnie wpatrywał swoimi błękitami uświadomiłam sobie
jaki to był głupi pomysł. - Oczywiście nie zdziwię się jeżeli
nie będziesz miał ochoty. W końcu moja mama tam jest no i dzisiaj
już jadłeś u nas śniadanie...
-Z miłą chęcią. - Zaśmiał się, za pewne ze mnie. No ale co? W
końcu gadałam jak głupia. Uśmiechnęłam się uradowana i
kiwnęłam głową by się ruszył.
* * *
Matko
co za dziwna atmosfera. Pomyślałam
patrząc się na wszystkich naraz. Gdy już zjedliśmy oboje z
Kamilem wstałam i podziękowałam a on zrobił to po mnie.
Zaprowadziłam go do mojego pokoju a gdy już zamknęłam drzwi,
oparłam się o nie i zaśmiałam się histerycznie. Chłopak dziwnie
na mnie spojrzał i po chwili zaśmiał się widząc moją minę.
-Twoja mama świetnie gotuje. - Uśmiechnął się po chwili i usiadł
na brzegu łóżka. Weszłam w głąb pokoju i usiadłam przy
biurku. Oczywiście odwrócona w jego stronę.
-Trzeba było jej to powiedzieć przy kolacji.
-Wątpię czy by mnie usłyszała. Była nieźle zamyślona. - Wstał
i zaczął podziwiać mój pokój.
-Oj
czep się...- Wstałam i lekko go popchnęłam, zaczęliśmy się
śmiać. W pewnej chwili oboje staliśmy się poważni. To znaczy gdy
on na mnie spojrzał tym swoim wzrokiem. I
co teraz?
Pomyślałam i zagryzłam dolną wargę. Odwróciłam się
szybko do okna. Nie
Klara. Nie powinnaś. Nie chcesz tego...
Wpajałam to sobie do głowy aż nagle poczułam jego delikatne
opuszki palców na mojej dłoni.
-Muszę iść... - Szepnął a ja zacisnęłam powieki. Czekałam na
ten delikatny pocałunek składany na moim poliku ale zamiast tego
usłyszałam zamykane drzwi mojego pokoju.
--------------------------------------------------
Czytasz? Skomentuj.
Rozdział nie pisany był całkowicie sam. Z początkiem pomagały mi dwie koleżanki :D Ps: Dziękuję wam ;*
Wiem że dość długo to trwało ale nie jest źle! W końcu coś nabazgrałam ;> Mam nadzieje że wam się podoba. To tyle ode mnie pa ! :D
Wiem że dość długo to trwało ale nie jest źle! W końcu coś nabazgrałam ;> Mam nadzieje że wam się podoba. To tyle ode mnie pa ! :D
Opiszę to tylko jednym słowem. GENIALNE !!
OdpowiedzUsuń