Odwiedzin :

wtorek, 5 marca 2013

Rozdział 4: "Jego charakter był tak interesujący, że chciało go się poznawać więcej i więcej. Zupełnie jak narkotyk."

   Następnego dnia obudziłam się w moim pokoju obok Natalki. Gdy zeszłyśmy na dół czekał na nas Kamil. Bardzo zdziwiła mnie jego wizyta ale mimo wszystko cieszyłam się że przyszedł. Natalka zaczęła :
-Co ty tutaj robisz? - Skrzyżowała ręce na piersiach.
-Wiecie o Łukaszu?
-Może tak może nie... A co? - Zapytałam z zaciekawieniem. Kamil spojrzał się na mnie podejrzliwym wzrokiem.
-W takim razie nie chcecie wiedzieć co się stało?
-Oczywiście, że chcemy – Odezwała się Natka.
-Więc Łukasz trafił do aresztu...
-To już wiemy... - przekręciłam oczami wtrącając się w środek jego zdania.
-Agata zeznawała wczoraj przeciwko niemu...
-Jak to? - Zrobiłam wielkie oczy.
-Powiedziała że naszprycował ją jakimś gównem...
-Skąd to wiesz...? - Uniosłam brwi do góry. Chciałam się upewnić że to prawda...
-Po prostu wiem i tyle – Wzruszył ramionami i skierował się do wyjścia. Nie chciałam by wychodził ale co mogłam zrobić?
-Zostań!- Palnęła Natka spoglądając na moją minę kontem oka. Boże co ona robi?! Przymrużyłam oczy patrząc się na nią. - Może jesteś głodny? Właśnie miałyśmy zjeść śniadanie – Uśmiechnęła się i odwróciła wzrok w jego stronę. Chłopak odwrócił się na pięcie do nas i odpowiedział.
-Konam z głodu...- Wzrok skierował na mnie i uśmiechnął się w kąciku ust.

* * *

    Gdy już skończyliśmy śniadanie, krępującą ciszę zakłócił dzwonek do drzwi. Szybko wstałam i je otworzyłam. Była to mama Natki.
-Cześć Klaro. Przyjechałam po Natalkę.- Uśmiechnęłam się i zawołałam przyjaciółkę. Po minucie dziewczyna przybiegła zwarta i gotowa do wyjścia. W tej chwili uświadomiłam sobie, że zostanę z Kamilem sam na sam. Byłam przerażona... O czym niby ja z nim mogę rozmawiać...?!
Pożegnałam się z przyjaciółką i jej mamą a gdy już oby dwie zniknęły za furtką zamknęłam drzwi. Wchodząc do kuchni od razu zabrałam się za zmywanie. Dziwnie mi by było usiąść tak naprzeciwko niego i rozmawiać lub cokolwiek innego... Nagle usłyszałam odsuwające się krzesło.
-Może ci pomóc?- Zapytał. Bez czekania na moją odpowiedź złapał za ścierkę i zaczął wycierać mokre naczynia. W pewnym momencie nasze dłonie się dotknęły a ja spaliłam buraka. Szybko włożyłam ręce do wody i powróciłam do poprzedniej czynności.
-Widzę że przypasowała ci moja bluza – Powiedział a ja spojrzałam się na swoją piżamę składającą się z „jego bluzy” i spodenek. Zagryzłam dolną wargę.
-Nie byłam pewna czyja ona jest... Jeśli chcesz upiorę ją i ci oddam – Palnęłam i wytarłam ręce o ścierkę.
-Nie spokojnie. Mi to nie przeszkadza tylko moja Mamuśka czepia się że na imprezie zgubiłem bluzę którą od niej dostałem – Zaśmiał się, jego śmiech był tak przyjemny i tak kojący że po moim ciele przeszedł delikatny dreszcz rozkoszy. Nie wiedziałam co mam robić. Oparłam się o blat i czekałam na jego ruch. Co teraz? Usiąść, iść na górę, wyprosić go, powiedzieć że muszę iść gdzieś? Spojrzałam się na niego i uniosłam brwi do góry. Chłopak patrzył się na mnie i to nie tym zwykłym wzrokiem co na każdego. Jego kącik ust unosił się delikatnie do góry a jego dłoń była tak blisko mojej że czułam jej ciepło. Wzrok przeniosłam na jego błękitne oczy które patrzyły się na mnie. Nagle chłopak zagryzł dolna wargę i szepnął.
-Muszę iść... - Uśmiechnął się słabo najwidoczniej niezadowolony i złapał za swoją kurtkę która leżała na oparciu krzesła. Spojrzał się jeszcze raz na mnie i nagle... Nagle pochylił się i pocałował mnie w policzek. Jego usta były delikatne i ciepłe. Nigdy nie sądziłam że taki mały gest może spowodować u mnie ciarki na całym ciele. Dosłownie! Czułam je wszędzie...Gdy się odsunął ponownie zabrał głos. - Idę do Łukasza. Chcesz iść ze mną?
-Nie dzięki... Wolę zostać w domu. - Nie udawałam że nie miałam ochoty się z nim widzieć. Chłopak bez żadnej odpowiedzi wyszedł i po cichu zamknął drzwi. Gdy to zrobił odetchnęłam głośno i usiadłam na krześle. - Co się ze mną dzieje?! - Krzyknęłam i złapałam się za głowę. Moje życie jest bez sensu- Pomyślałam i ruszyłam do pokoju.

* * *

    -Już jestem! - Usłyszałam krzyk mamy i trzaskanie drzwiami. Wyłączyłam odcinek serialu który właśnie oglądałam i w podskokach pobiegłam na dół. Uśmiechnięta od ucha do ucha chwyciłam zakupy i zaniosłam do kuchni.
-I jak w pracy? Ten „miły pan” znów ciebie wyrywał? - Zaśmiałam się wypowiadając te słowa. - Jak on miał? George?
-Klara proszę cię... Nie dziś...- Przekręciła teatralnie oczami i zaczęła rozpakowywać zakupy.
-Oj... Miły pan! Pamiętasz jak chciał mnie zabrać na lody? - Uśmiechnęłam się łobuzersko i poruszyłam zabawnie brwiami spoglądając na mamę. Gdy nasz wzrok się spotkał oby dwie wybuchnęłyśmy śmiechem. Uwielbiałam ten klimat. Czułam się wtedy taka beztroska i silna że żaden chłopak nie dał by mi rady!
Gdy już zabrałyśmy się za kolacje a mianowicie spaghetti zadzwonił telefon. Odebrałam i gdy usłyszałam znajomy głos który poprosił mnie o podanie telefonu mojej mamie uśmiechnęłam się i grzecznie to zrobiłam. Nagle mama zaczęła mówić przyjemnym i melancholijnym tonem. Zdziwiłam się i patrzyłam się na nią jak w obrazek.
-Hej... Nie wiem... A Klara?... Może ty do nas na kolacje wpadniesz?... Jasne... Dobrze... Pa...- Rozłączyła się a ja z szeroko otwartą buzią siedziałam wpatrzona w nią. Czyżby George? Zagryzłam dolną wargę i czekałam aż mama się wytłumaczy. - Będziemy mieć gościa.- Uniknęła mego wzroku i podeszła do kuchenki.
-To znaczy jakiego gościa? Pana miłego Georga? - Zaśmiałam się.
-Może tak... Może nie – Zauważyłam jak mama uśmiecha się skrycie.
-Czyli że muszę ładnie się ubrać dla tego gościa? Albo może... Najlepiej wyjdę?
-Nie! Zostań. I tak. Ładnie się ubierz. - Uśmiechnęła się do mnie i od góry do dołu zmierzyła mnie wzrokiem. - Najlepiej załóż tą śliczną sukienkę co ci kupiłam na gwiazdkę. Wiesz... Tą co ma kotki wszędzie.- Zaśmiała się triumfalnie.
-Mamo... - Przekręciłam oczy i skierowałam się do pokoju.

To dziwne...Mama nigdy nie zapraszała nikogo na kolacje. I to jeszcze tego Georga? Czy coś mnie ominęło? Pomyślałam i wyciągnęłam jakieś dżinsy i bluzkę. Przynajmniej teraz jest szczęśliwsza niż z tatą... Otworzyłam okno i wyjrzałam przez nie by odetchnąć świeżym powietrzem. W pewnym momencie zobaczyłam ciemną postać na trawniku wpatrującą się w moje okno. Co do... Przymrużyłam oczy by się przyjrzeć ale nic kompletnie nie widziałam. Nagle usłyszałam czyjś głos.
-Wyjdź na dwór! - Krzyknął a ja cicho jęknęłam bo wiedziałam już kto to. Był to chłopak którego się bałam bo przy nim moje uczucia były zwariowane. Jego charakter był tak interesujący, że chciało go się poznawać więcej i więcej. Zupełnie jak narkotyk. Co się z tobą dzieje dziewczyno?! Wyjdź wreszcie! Zamknęłam okno po czym założyłam buty i kurtkę. Wybiegłam na dwór i stanęłam dokładnie w tym samym miejscu co on przed chwilą. Zniknął... Rozejrzałam się w poszukiwaniu go.
-Pssst... - Spojrzałam się na drzewo za którym stał... Kamil! Jest mam go. Uśmiechnęłam się i podeszłam spokojnym krokiem.
-Co się stało?- Uniosłam brwi do góry i zmierzyłam go wzrokiem. Moją uwagę przykuła mała blizna przy oku. Przyjrzałam się jej i pokazałam palcem na nią. Chłopak dotknął blizny i cicho syknął.
-A to... Głupia sprawa. Ale nie ważne. - Uśmiechnął się i schował ręce do kieszeni. - Jak tam?
-Przyszedłeś tu tylko by się spytać co u mnie? - Uniosłam brew do góry i czekałam na odpowiedź.
-Może tak może nie. - Uśmiechnął się w kąciku ust i poszedł za drzewo. Nagle wychylił się zza drzewa. - Byłem u Łukasza. Nie za dobrze z nim jest... - Powiedział a ja wzruszyłam ramionami i usiadłam na zimnej ziemi.
-Czy wszystko musi się kręcić wokół Łukasza? - Schowałam twarz w dłonie.
-Jeżeli chcesz nie musimy o nim rozmawiać...- Nastała nagła cisza. Po chwili poczułam jak chłopak siada obok mnie. Spojrzałam się na niego i uśmiechnęłam.
-Jak byś mógł... Mam go dość i tych jego wybryków. Niech go wsadzą do poprawczaka, nie chcę o nim słyszeć przez resztę swego życia.- Chłopak spojrzał się na mnie a ja na niego. Jego mina była poważna i nie wiedziałam co mogła oznaczać. Nagle usłyszałam nadjeżdżający samochód. Wyprostowałam się i wyjrzałam na podjazd.
-Przybyła gwiazda wieczoru... - Szepnęłam.
-Kto? - Zdziwił się Kamil a ja się zaśmiałam.
-Nie ważne. Może... - Zacięłam się gdy poczułam że chłopak już wstaje.
-Może co? - Uniósł brwi i wyciągnął do mnie dłoń. Chwyciłam ją a on pomógł mi wstać.
-Może zjesz z nami kolacje? Spokojnie teraz gotowała mama. Jej kuchnia jest o niebo lepsza od mojej. – Zaśmiałam się. Teraz gdy on się we mnie wpatrywał swoimi błękitami uświadomiłam sobie jaki to był głupi pomysł. - Oczywiście nie zdziwię się jeżeli nie będziesz miał ochoty. W końcu moja mama tam jest no i dzisiaj już jadłeś u nas śniadanie...
-Z miłą chęcią. - Zaśmiał się, za pewne ze mnie. No ale co? W końcu gadałam jak głupia. Uśmiechnęłam się uradowana i kiwnęłam głową by się ruszył.

* * *

    Matko co za dziwna atmosfera. Pomyślałam patrząc się na wszystkich naraz. Gdy już zjedliśmy oboje z Kamilem wstałam i podziękowałam a on zrobił to po mnie. Zaprowadziłam go do mojego pokoju a gdy już zamknęłam drzwi, oparłam się o nie i zaśmiałam się histerycznie. Chłopak dziwnie na mnie spojrzał i po chwili zaśmiał się widząc moją minę.
-Twoja mama świetnie gotuje. - Uśmiechnął się po chwili i usiadł na brzegu łóżka. Weszłam w głąb pokoju i usiadłam przy biurku. Oczywiście odwrócona w jego stronę.
-Trzeba było jej to powiedzieć przy kolacji.
-Wątpię czy by mnie usłyszała. Była nieźle zamyślona. - Wstał i zaczął podziwiać mój pokój.
-Oj czep się...- Wstałam i lekko go popchnęłam, zaczęliśmy się śmiać. W pewnej chwili oboje staliśmy się poważni. To znaczy gdy on na mnie spojrzał tym swoim wzrokiem. I co teraz? Pomyślałam i zagryzłam dolną wargę. Odwróciłam się szybko do okna. Nie Klara. Nie powinnaś. Nie chcesz tego... Wpajałam to sobie do głowy aż nagle poczułam jego delikatne opuszki palców na mojej dłoni.
-Muszę iść... - Szepnął a ja zacisnęłam powieki. Czekałam na ten delikatny pocałunek składany na moim poliku ale zamiast tego usłyszałam zamykane drzwi mojego pokoju. 


--------------------------------------------------

Czytasz? Skomentuj

 

Rozdział nie pisany był całkowicie sam. Z początkiem pomagały mi dwie koleżanki :D Ps: Dziękuję wam ;*
Wiem że dość długo to trwało ale nie jest źle! W końcu coś nabazgrałam ;> Mam nadzieje że wam się podoba. To tyle ode mnie pa ! :D
  

1 komentarz: